Natalka Śniadanko jest przedstawicielką nowego pokolenia ukraińskich pisarzy. Głośny debiut przyniósł jej rozgłos, a fala krytyki jaka powstała po wydaniu „Kolekcji namiętności” długo nie chciała ucichnąć. Jurij Andruchowycz opisuje debiut Natalki Śniadanko w taki sposób: „Jeden z najciekawszych ukraińskich debiutów prozatorskich ostatniego pięciolecia. Zgrabna ironia w połączeniu z wrażliwością (narratorki? autorki?) – prawdziwa kolekcja, ale – co istotniejsze – namiętności też.”
„Kolekcja namiętności” to przede wszystkim historia Ołesi Podwieczorkówny. Jednak historia napisana w nietypowy sposób, bo przez pryzmat „namiętności” i miłości dziewczyny. Książka zaczynająca się „namiętnościami młodzieńczymi” i kończąca małżeństwem zgrabnie prowadzi nas przez życie Ołesi. Ciekawe jest również to jak Śniadanko uwikłała swoją bohaterkę w powielane schematy od których uciekała. Ołesia została przedstawiona jako typowa Galicjanka, która powinna wyjść za mąż za Galicjanina i być dobrą żoną. Bohaterka chce uciec przed takim życiem – wyjeżdża zagranicę, spotyka się z mężczyznami z innych rejonów świata, jednak jak się okazuje „wpada” w schemat idealnej Galicjanki i powiela życie swojej babki i matki.
Po wydaniu książki ukraińska krytyka zawrzała. Takiej pisarki do tej pory nie było. Śniadanko poruszała tematy intymne i osobiste, czyli takie których nikt wcześniej nie poruszał. Przez tradycjonalistów była posądzana między innymi o pornografię.
Czy krytyka miała powody do podnoszenia alarmu? Gdyby ta książka wyszła obecnie na pewno nie wywołałaby aż takiego zamieszania, jednak w momencie wydania (2001r., Ukraina) niewiele osób było na tyle odważnych by poruszać intymne tematy.
„Kolekcja namiętności” jest książką gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Lekka lektura, w której pomijane są ciężkie tematy, a nieprzyjemne sytuacje są opisywane w dużym skrócie lub pomijane całkowicie. Dzięki lekkiemu i błyskotliwemu pióru Śniadanko książka jest lekka i szybka do czytania.